WIERSZYK Z POWIETRZA

Przypłynął do mnie wierszyk z powietrza,
Pewnie zabłądził gdy się przewietrzał.
Spytałem: Skąd się wziąłeś, wierszyku?
Marnie wyglądasz, brak ci jest szyku.
Jesteś rozchwiany i wątły cały,
Nie widać w tobie ładu ni składu,
Sens, jeśli był gdzieś, przepadł bez śladu,
I rymy ci się poprzestawiały.

Spłonił się wierszyk, zająknął krzynę,
I zro... zrobiwszy nietęgą minę,
Powiedział cicho: Byłem za miastem,
Z dwiema piosnkami oraz toastem.
Miałem ze sobą zapas literek,
Inni też mieli literek szereg,
Wyszło więc tego trochę na głowę.
Ja sam zyskałem trzy zwrotki nowe!

Toast ma polot i moc fantazji,
ale już nie wie z jakiej okazji.
O innych wspomnieć mi nie wypada
(choć jedna z piosnek to dziś ballada).
Nasz stan niech świadczy o naszym błędzie,
Może dla innych przestrogą będzie.
Rzecz jedną powiem - spytacie, którą?
Że nie ma żartów z Literaturą!

Z powrotem