WYMYŚLAĆ

Wymyślać zwykłem był kawały,
i śmiałem się do łez,
lecz szybko się zapominały,
bo tak już z nimi jest.

Czemu, mówiłem sobie w duchu,
nie chwytasz w locie strzał?
Zapisuj sobie to, leniuchu,
byś śmiać się z czego miał!

Po to cię pisać nauczyli
byś był ostatnią z gap?
Chwytaj za pióro w tejże chwili,
i piórem dowcip łap!

Wiadomo jest, że śmiech to zdrowie,
dobry i tani lek,
nie wydarzyło się albowiem
by ktoś ze śmiechu pękł.

Ale dowcipy są nieśmiałe,
zwiewne jak gwiezdny pył.
Zawsze gdy któryś wymyślałem,
tom bez oręża był.

Próżno się później z piórem w dłoni
rzucałem za nim w trop.
Nie mogłem nigdy go dogonić
choć krzepki ze mnie chłop.

Trafiałem swą stalówką w pustkę
gdzie tylko już mój śmiech,
który przed chwilą gładził trzustkę,
powracał setką ech.

Zmęczyły w końcu mnie te łowy,
więc powiedziałem pas,
nastrój mnie opadł minorowy,
a dowcip cicho zgasł.

Mogłem mieć Nobla z medycyny,
lecz mało o to dbam.
Śmieję sie teraz bez przyczyny,
i święty spokój mam.

Z powrotem