WYBRAŁEM WOLNOŚĆ

Wybrałem wolność. Po co czekać dłużej?
To nie jest żaden bunt, ni protest song.
Wszak niepodobna tak gnić ciągle w biurze,
a pracy mało dla dwóch lewych rąk.

Umknąłem zatem, jednym śmiałym nurem,
ale cóż z tego, jestem sam jak ćwiek.
Inni wciąż kręcą się, lub pną się w górę,
czas wolny wolą cedzić niczym lek.

A ja wolnego czasu mam na kopy,
do roztrwonienia ten bezcenny dar.
Mógłbym nim zapchać zegar, czy też stoper,
iżby go mieląc wszystkie tryby zdarł.

Wolność opadła mnie jak stado wilków.
Ręce opadły mi, opadłem z sił.
Ma mnie w swych szponach, trzyma bez wysiłku.
W jarzmie wolności będę teraz tkwił.

Z powrotem