UTWORY NA POGODNE WIECZORY

Czyli wstęp, w formie rapu,
trochę na łapu-capu,
jednym słowem, ulotka,
jaką się zwykle spotka,
by mogły dojść do głosu
użycia cel i sposób.

W tym zbiorku są Utwory
na Pogodne Wieczory,

ale i w innej porze
utwór też służyć może
by czytać go lub słuchać,
dla pokrzepienia ducha.
Dla pokrzepienia ciała
rzecz by się nie udała,
tam ważne są posiłki.
Nie zróbcie tej pomyłki.

Nie przyjdzie nic z utworu
gdy nie ma się humoru,
albo gdy nie ma czasu.
Tu do Pitagorasów
odsyłam, Kartezjuszy,
Spinóz, Aureliuszy,
i wielkich tych umysłów,
autorów maksym, przysłów,
nad których każdą kartą
zatrzymać się jest warto.
Ten zbiorek, choć ma klasę,
klasyką będzie z czasem,
lecz trzeba cierpliwości
nim sięgnie tej godności:
dwadzieścia, coś, stuleci
(już mniej, no bo czas leci).

Nie trzeba profesorem
być, żeby utworem
posłużyć się uczenie
i zgodnie z przeznaczeniem.
Z drugiej strony, na głowę
tytuły naukowe
strapienia nie przywiodą,
bo nie są też przeszkodą.

Utwory się zaleca
używać tak jak lecą,
swobodnie i beztrosko,
nie biorąc pod mikroskop.
A jeśli ktoś faktycznie
podchodzić chce krytycznie,
to jego święte prawo,
rzec tylko można: "brawo!".
Jedynie, przy utworach,
prawa ich autora
powszechnie dobrze znane,
niech będą szanowane.

Na koniec pozostaje,
bez krętactw i bez bajek,
wskazać użytkownikom,
że zawsze jest ryzyko
skutków ubocznych spore
wiążące się z utworem.
Jeżeli ktoś jest skory
zagłębiać się w utwory,
rozmyślać przy utworze,
przypadkiem odkryć może,
że utwór się podoba,
więc wznosząc kciuki oba,
a z nimi obie ręce,
zapyta: "A gdzie więcej?"
Tak się wynurza z cienia
groźba uzależnienia.
Jest na to jedna rada,
udzielić jej wypada,
choć przykro mi ogromnie:
odstawić i zapomnieć.

Zdarzenia i postacie
jakie tu napotkacie
są fikcją, wszelka zatem
zbieżność z realnym światem,
chcę zakomunikować,
jest całkiem przypadkowa.

W produkcji tych utworów,
śladem najlepszych wzorów,
zwierzęta ani ludzie
nie ucierpieli, tudzież
rośliny ani grzyby,
bo wszystko jest na niby.
Niestety, środowisko,
któremu szkodzi wszystko,
wbrew sercu i sumieniu,
uległo ociepleniu.

Zamiast śpieszyć z erratą,
zapewnia się, że autor
starał się z całej siły
żeby utwory były
poprawne stylistycznie,
logicznie, gramatycznie,
lecz jeśli mimo starań,
błędu jakaś poczwara
zdołała się przez sita
prześliznąć, no to kwita,
już tego się nie zmieni.
Autor się rumieni.

Z powrotem