POEMAT CYNICZNO-HEROICZNY,
W FORMIE PANEGIRYKA KU CZCI ROLNIKA

Na niebie płoną poranne zorze,
Na ziemi rolnik tę ziemię orze.
Prze rolnik w rolę w dziarskim mozole,
Na tęgim wole, w bezkresne pole.
Za nim podąża chyżo pacholę,
Rolnik mu wzorem, mistrzem, idolem.
Ten zaś z godnością wczuwa się w rolę
Choć sam nie widzi się na cokole.
Na cóż mu rozgłos, blichtr, banderole,
Zbytki, nabytki, wścibskie kontrole,
Sceny, migreny i Asprocole?
Stawia tu twarde prosequi nolle.
Przeczytał w jakiejś raz epistole:
"Na górze - burze. Cisza na dole."
I choć pecunia ponoć non olet,
Jego bogactwo w oczy nie kole.
Nie on zachwyca się Neapolem,
Czy wycieczkuje między Kreole,
Smaży na plaży gdzie parasole,
Lub tańczy twisty i rokendrole.
Inni się trefią, strzelają gole,
Bądź gębą gnębią Sopot, Opole.
Jeśli to nawet nie są głupole,
On pośród gleby jest w swym żywiole.
W starym tużurku zżartym przez mole,
Rad tam wypełnia swą hardą dolę,
I stamtąd czerpie co ma na stole:
Na co dzień brukiew, w święto fasolę.
Nie dlań bryzole i kaserole,
Ni żabie udka w gęstym rosole,
Ani wymyślne też alkohole.
Zna on swe miejsce na tym padole.
Lecz kiedy rolnik z ręką na czole
Przyśnie na miedzy albo w stodole,
Wnet go otoczą w magicznym kole
Sny o potędze nabyte w szkole.
Śnił, że zaorał, odzian w sobole,
Całe Inflanty, Żmudź i Podole,
Po czym radośnie wykrzyknął "Ole!"
A wokół głowy czuł aureolę.
Czasem snem jego zawładną trolle
Zamieszkujące starą topolę.
Wszczynają wtedy niecne swawole,
O których wspomnieć sobie pozwolę:
Poznał raz we śnie niejaką Jolę,
Która zawiodła go pod pergolę,
I tam wyznała mu swoją wolę:
"Wzgórek mój orzże, orle, sokole!"
Zrazu więc z wolna, jak mucha w smole,
Wziął się do dzieła z Jolą w zespole,
Aż wtem się poczuł jak kiedyś w siole,
Gdy ktoś mu w kieszeń wlał koka-kolę.
Zbudzony jęknął ''Już wolę Zolę
Czytać. Lub sławić Savonarolę!''
I popadł w trudnych myśli niewolę
O złotym rogu i o chochole.
I znów pług wiedzie niczym gondolę,
Na skiby falach w polne atole.
Na niebie płoną wieczorne zorze,
Na ziemi rolnik orze w pokorze.

Z powrotem