PRZYPOWIEŚĆ WIGILIJNA

Był raz sobie rogacz młody,
który zwał się Rudolf.
Nie uprawiał żadnych sportów,
ani nawet dżudo.

A miał Rudolf towarzyszy
grupę całkiem liczną.
Ci, z kolei, zadziwiali
tężyzną fizyczną.

Wśród nich Dasher oraz Dancer,
i Prancer, i Vixen,
również Comet, także Cupid,
i Donder, i Blitzen.

Każdy z grupy tej potrafił,
mogę na to przysiąc,
wzlecieć wzwyż, i pędzić cwałem,
galopem lub rysią.

Ganiał Blitzen z kolegami
dookoła świata,
a nasz Rudolf siedział w domu
bo nie umiał latać.

Śmiały z niego się papugi
oraz inne ptaki,
a najbardziej kookaburra,
bo to już ptak taki.

Miał ochotę wielką Rudolf
na podniebne harce,
marzył żeby móc szybować
jak Dasher lub Prancer.

Raz, gdy Rudolf spał w najlepsze,
przyfrunęła wróżka,
i magiczne mu zaklęcie
szepnęła do uszka.

Ząb mu wprawdzie wziąć musiała
w ramach należności,
ale Rudolf się nie zmartwił.
Miał dość innych kości.

Kiedy rankiem śnieżek prószył,
wkoło było biało,
wyrzekł Rudolf swe zaklęcie,
i... nic się nie stało.

O, nieszczęście! Źle spamiętał
wyraz tajemniczy,
bo pamięci Rudolf także
w ogóle nie ćwiczył.

Tupnął swą racicą lewą
w ośnieżoną ziemię,
podczas kiedy prawą mocno
postukał się w ciemię.

To mu trochę sił dodało
by zacząć od nowa,
i powtórnie tekst zaklęcia
wnet wyrecytował.

Znowu fiasko. Myśli Rudolf:
"A więc, próba trzecia.
Jeszcze raz porządnie zaklnę,
i już będę leciał."

Nie poleciał. Po trzech próbach
czary wyłączono,
za to nos się Rudolfowi
rozbłysł na czerwono.

Dziś nie wiemy już czy pamięć,
czy też z braku zęba
zawieść mogła tak Rudolfa
sepleniąca gęba.

Nosił Rudolf nos czerwony
spuszczony na kwintę,
życie mu się wydawało
mrocznym labiryntem.

Czuł się durniem i fajtłapą,
absolutnym zerem,
aż się natknął na Vixena,
który szedł z Donderem.

"Byku krasy," tak mu rzekli,
"jeśli chcesz od ziemi
się oderwać, zdaj się na nas,
my cię powieziemy!"

Latał Rudolf wśród kompanów,
świecą, po spirali,
nos czerwony lśnił, więc jakby
na sygnale gnali.

Choć wśród ptaków rozbrzmiewała
wciąż szydercza nuta:
"Patrzcie, Rudolf! Jaki jeleń!
Robi za 'koguta'!"

Wniosków można z tej historii
wysnuć całą gamę.
Albo dać im święty spokój.
Niech się snują same.

Z powrotem