MIŁO PRZEZ MIASTO IŚĆ
Miło przez miasto iść po zmroku,
wśród sztucznych świateł i kolorów,
mając Południa Krzyż na oku -
drogowskaz twój, dar gwiazd wieczoru.
Przyjemnie jest iść bez potrzeby
gdzie się podoba chętnym nogom,
auta pełznące jak ameby
mijać, z rozbłysków ich pożogą.
Sztuczne pod butem czuć podłoże:
beton, gdzie piach był albo skała;
w ostępach ulic brnąć jak w borze,
który już Ziemia zapomniała.
Przez miasto iść gdy mrok je spowił,
a jego latarń blask nieśmiały
daje pierwszeństwo Księżycowi,
ten się zaś pyszni w pełni cały.
Opustoszałym już chodnikiem
cień sunie - z dawnej gość legendy.
Plemiennym mógł on być kacykiem.
W nocy duch jego chadza tędy.
Wędrować nocą po planecie
najlepiej w mieście jest, i basta,
bo kiedy senność ogarnie cię
nocnym transportem wracasz z miasta.
Z powrotem