PRZESTANĘ SKŁADAĆ WIERSZYKI

Wierszyki składać pewnie już przestanę,
choć to skądinąd bardzo miłe hobby.
Gdy wszystkie rymy są wykorzystane,
nowego nic i tak już się nie zrobi.

Można próbować, można się szamotać,
nie spać po nocach, nie jeść, w piętkę gonić,
ale jak mówią, dalej niż do płota
się nie rozpędzisz - jasne jak na dłoni.

Warianty mógłbym tworzyć nieświadomy,
że z każdym z nich ta sama jest mitręga,
a chodzi o to, żeby nad poziomy,
i żeby sięgać tam gdzie wzrok nie sięga.

Może przerzucić się więc na poezję,
chociaż to nie jest sprawa semantyki?
Zwłaszcza, że kogo lud poetą przezwie,
ten już nie musi korzyć się przed nikim.

Pisać poezję... Czerpać, gdy zawisła
nad głową, z weny gdzie myśl szczytna świta...
Ale kto, kto, kto? Kto przy zdrowych zmysłach
jeszcze by dzisiaj chciał poezje czytać?!

Z powrotem