JAK DALEKO JESZCZE
Jak daleko jeszcze mi do pępka?
Wiem, że jest, lecz nie wiem jak głęboko.
Czy odnajdę go po licznych mych występkach,
czy na próżno wzrok wytęża bystre oko?
Na łakomstwo trudno o lekarstwo,
gdy na gardle swe zaciśnie szpony.
Wprawdzie można jeszcze uciec mu w obżarstwo,
ale wtedy pępek całkiem już stracony.
A tymczasem pępka szukam pilnie
w zwykłym miejscu, sięgam więc ostrożnie...
Nie dam rady, nazbyt krótką mam pochylnię.
Brak mi jeszcze jest co najmniej ze dwa sążnie.
Ale czytam, że są ozempiki,
prochy, co apetyt niszczą zaraz.
Gdyby dobre mi Ozempic dał wyniki,
wtedy może jednak pępek bym odnalazł.
Tylko straszno z tym semaglutydem.
Wszak Ozempic ma działanie tępe.
Przez ubocznych jego skutków piramidę,
czy mi pępek nie zamieniłby się w pempec?
Może lepiej się gimnastykować,
robić pompki, skłony i przysiady?
Może zdoła ta technika jakże zdrowa
pępek pompek serią wyciągnąć z szuflady?
Lecz co zrobić gdy zawiedzie wszystko?
No to trudno. Niech nie boli strata.
Mą świadomość mogę objąć Wielką Czystką,
i samemu czuć się wtedy pępkiem świata.
Z powrotem