GDZIE JEST PIEKŁO SAMOCHODÓW
Gdzie jest piekło samochodów?
Kto je widział? Kto je zna?
Z niewiadomych mi powodów
w piekle tym przebywam ja.
Otaczają mnie potwory
jakich koszmar by sie zląkł.
Czynią mi harmider spory,
aż mi wszystko leci z rąk.
Dom mój ogarnęła chmara
złomu, co nie całkiem zdechł,
i pognębić mnie się stara.
Za grzech cierpię, czy za pech?
Stare rzęchy, wozi... (zady)
snują się na szczątkach kół,
mechaniczne niedotrupy,
zombie, zżarte rdzą na pół.
Rozdrażnionej bestii rykiem
budząc się kaleczą słuch,
i wydają wycie dzikie
kiedy już się wprawią w ruch.
A gdy w miejscu stoją - warczą,
produkując głównie smród,
rozsierdzone rdzą swą starczą.
Jak to zdzierżę, będzie cud!
Drzwiami tłuką tak, że nie wiesz
czy to echo pośród skał,
czy rebelii to zarzewie,
czy czart czartu w mordę dał.
Tak zaciekle i przewlekle
dręczą mnie, że dość mam już,
że nie wytrzymuję w piekle,
i do nieba chcę co rusz.
Gdzie jest niebo samochodów,
tych stalowych nędznych mas,
których natłok, zgiełk i odór
są piekielną zmorą miast?
Gdzie jest niebo samochodów?
Wiedzie doń drogowy znak:
"Oto mleka kraj i miodu.
Brudu i hałasu - brak!"
W niebie milkną złe motory
zaropiały ssące żer.
Elektryczność ten stan chory
leczy. Gdzie był huk, jest szmer.
Kiedyś miasta wniebowstąpią,
a osiągnie się ten cel
gdy świat stanie się utopią
zmieniającą wodór w hel.
Dzięki tej energii zrębom
na wzór w niebie lśniących gwiazd,
też na Ziemi będzie niebo
cichych, czystych, gładkich jazd.
Z powrotem