EROTYK

Chciałem napisać raz erotyk,
nie wiedząc ile z tym roboty,
i że myśl niezbyt jest szczęśliwa,
bo nie wiem na co się porywam.

On kocha ją, a ona jego,
w tym nie znalazłem nic trudnego:
oparłszy się o anatomię
można już mniej lub bardziej skromnie,

można już mniej lub bardziej śmiało
wspomnieć uczucia, wspomnieć ciało,
bez fałszywych zahamowań
intymną scenę ubrać w słowa.

Więc - serca dwa, przymknięte oczy,
szept, uniesienia łza się toczy,
synkopa westchnień. O to chodzi.
Wiedzą to starsi, znają młodzi.

Lecz, hola! Tu rzecz nie skończona!
To są dopiero on i ona.
Aliści onych jest bez liku,
obudź się ze snu, erotyku!

Nie wolno ci tak arbitralnie,
wybiórczo, przemknąć przez sypialnie.
Spójrz wokół, oność ci się wdzięczy
wszystkimi kolorami tęczy.

Uczciwość i rzetelność skłania
by oddać pełnię obcowania.
Relacja, chcąc być zgodną z życiem,
winna mu wiernym być odbiciem.

W poszukiwaniu tejże zgody
należy wyjść na głębsze wody,
w tęczowej fali zmoczyć wiosło.
I to zadanie mnie przerosło.

Z powrotem