DRUGA FALA

Wirus znowu jest na fali,
wiedzą o tym duzi, mali,
i mężczyźni, i kobiety,
wszyscy inni też, niestety.

Nikt nie będzie wykluczony.
Dotrze w te i tamte strony.
Stworzy wyrwy i przepaście.
Fala covid-19.

To nie jakaś drobna falka,
nie łatwizna, nie normalka.
To powracająca fala
co uderza i powala.

I nie jest to fala krótka,
średnia, ani ultrakrótka.
To niestety fala długa
mimo, że dopiero druga.

Falochrony nie są wcale
typem zapór na tę falę.
To jest fala nad falami,
potężniejsza niż tsunami.

Już zdawało się że minie,
przejdzie bokiem albo zginie,
ale ona dręczy dalej
w coraz większą rosnąc falę.

Wzbiera ponad kulą świata,
jak dusiciel ją oplata.
Nawet wodzom w pełnej gali
przyszło ulec drugiej fali.

Gdy człowieka człowiek spotka,
jeden z drugim jak maskotka.
A nie podchodź na pół akra
bo inaczej to masakra.

Że dla tylko ust i noska
w pysku maska - łaska Boska.
Oczy, których nie zasłania,
wypatrują zmiłowania.

Ci, co chcieli płynać z falą,
rany liżą i się żalą.
Kładą cień ciekawe czasy
na zamaskowane masy.

A tymczasem wali fala
od szpitala do szpitala,
utwierdzając lud w zapale
by powstrzymać drugą falę.

Każdy to, co może czyni,
żyjąc niczym na pustyni.
Wszystko co się tylko przyda
rzuca dzielnie na covida.

A gdyby się nie powiodły
te starania ani modły?
Trzeba, znad krawędzi grobu,
jąć starego się sposobu.

Gdy przebierze fala miarkę
zepchnie się na falę arkę.
Arka przetnie falę dziobem
i pożegna się z mikrobem.

Pożeglują ponad falą
ci, co w arce się ocalą.
Rolę swoją spełni arka
jeśli przetrwa chociaż parka.

Z powrotem