CZY JESZCZE KIEDYŚ

Czy jeszcze kiedyś będą ze mnie ludzie?
Co za pytanie, oczywiście - nie!
Musielibyśmy mówić tu o cudzie,
a cudów nie ma, każdy o tym wie.

Człowiek, to dumnie brzmi, a często nawet
więcej się za tym kryje. Ale cóż,
by to wyjaśnić należy się w sprawę
nieco zagłębić, zbadać wszerz i wzdłuż.

Zacznijmy może właśnie więc od dumy.
Nieraz bym uniósł się nią, niczym paw,
gdyby osiągnięć moich wszystkich sumy
nie powitała cisza zamiast braw.

Gniewem się winno kipieć, głośno krzyczeć,
pięści zaciskać, tupać, kląć i wyć,
a ja tymczasem sięgam po słodycze...
I jak ktoś taki ma na ludzi wyjść?

Czy to przypadkiem nie łakomstwa znamię
wplata się tutaj jak ozdobna nić?
Nic z tego. Zerwę nić i znamię złamię.
Łakomstwo kiełznam, bo nie lubię tyć.

Nie miałem nigdy chęci do chciwości,
żądz dzikich otchłań nie pociąga mnie.
Czasami komuś czegoś pozazdrościć
mógłbym, lecz chyba niezbyt mi się chce.

Może więc jednak zdołam wyjść na ludzi,
bo oto przecież wyszedł ze mnie leń?
Nikła nadzieja, darmo mi się łudzić,
z tym nie dostanę nawet się przed sień.

Ludzkie potrzeba w sobie mieć odruchy,
i w życie iść jak w hipnotyczny trans
choćby się przyszło kajać w porę skruchy.
Czy będą ze mnie ludzie? Nie ma szans.

Z powrotem