OKO CYKLONU

Oko cyklonu, jak oko cyklopa,
samotne na czole olbrzyma.
W oku tym spokój jest z furią na opak
gdy olbrzym się wścieka i zżyma.

Cóż, że zacisznie jest w oku cyklonu,
wszak są to jedynie pozory.
Cyklon albowiem nie spuszczać zwykł z tonu,
spuszczając ze smyczy potwory.

Drzewa z łatwością wyrywa stuletnie
i rzuca beztrosko hen w górę,
dachy z chat zdziera, i prąd im odetnie,
powala, gnie infrastrukturę.

Wichry deszczami, wichrami zaś deszcze
napędza by bardziej zaszkodzić.
Saldo spustoszeń, gdy nie dość mu jeszcze,
powiększa o dramat powodzi.

Bywa, że oko cyklonu się zmruży,
z reguły nim wtargnie na plażę,
kiedy się zmęczy wzniecaniem fal dużych
na morzu, w wilgoci i skwarze.

Wtedy zły żywioł z westchnieniem broń składa
pod szarych chmur ciężką powłoką.
Zadrwił z nas tylko. Nie przyszła zagłada.
I dobrze mu tak! Kit mu w oko!

Z powrotem