BANITA

Banita się tuła i światu się dziwi,
a przymiot-li to, czy też skaza,
że nie jest to wcale banita prawdziwy,
bo sam na wygnanie się skazał.

Nie sądu wyrokiem, jak inne gagatki,
zesłany na ląd był w oddali,
lecz bilet zakupił, spakował manatki,
i znalazł się wnet w Australii.

Na wyspie tak wielkiej, że jest kontynentem,
gubiła się nawet historia,
lecz dzisiaj czci z dumą swe flagi zatknięte
sześć stanów i dwa terytoria.

W stron osiem przybysza emocje się darły,
czy któraś z nich może mu raj da?
Perth, Brisbane, czy Hobart? Canberra czy Darwin?
Sydney, Melbourne, czy Adelajda?

Nadrzędnych władz kraju siedziba, Canberra.
Stąd ład i porządek się bierze,
tu posła napotkasz, ministra, premiera.
Głów mądrych jest dużo w Canberzrze.

Urocza i wolna od blizn Adelajda
olśniewa gdy kto się tu znajdzie.
Dla ducha i ciała niejedna tu frajda,
i imprez jest dość w Adelajdzie.

Czyściutkie powietrze i wodę ma Hobart,
o jakość ich dba dość uparcie.
Znać, cały dzień długi, wysiłek ten co wart.
Morowo się żyje w Hobarcie.

Dla kosmopolitów przystanią jest Melbourne.
Czy może być bardziej przyjemnie
niż w słońcu i w deszczu na dworzu jeść Melbę,
lub jechać tramwajem w Melbournie?

W koronie miast perła, port pierwszych flot, Sydney,
z zatoką związało swe dzieje.
Bogate i piękne, i w roli zaszczytnej...
Ach, któż być by nie chciał Sydneyem?

Nad rzeką Łabędzią gród piękny, jest to Perth,
lśni w słońcu co tonie w odmęcie.
W tym stanie zachodnim surowce się kopie.
Kto zna cię ten kocha cię, Percie!

Głęboko w tropikach lokuje się Darwin.
Czas życia swym nurtem tu płynie,
a klimat zwrotnika nadaje mu barwy.
Inaczej jest jakże w Darwinie!

Dzień złoty od słońca wygasa nad Brisbane,
noc wczesna w gwiazd woal spowita.
Tu, w cieple wieczoru, wynijdzie na przyzbę
ten łazik i trzpiot - Brisbanita.

Z powrotem