W 65-LECIE

W sześćdziesięciopięciolecie
pięknie żyje się na świecie.
Zakochany w mej Kobiecie,
śpiewam pieśni, wącham kwiecie.

Czy w salonie, czy w bufecie
przy wódeczce i kotlecie,
słodkiej się oddaję fecie,
dzień się z nocą, noc z dniem plecie.

Czytam w jakiejś tam gazecie,
że na innej gdzieś planecie
ciemno, zimno, piach, zamiecie,
a tu - feeria barw w palecie!

Zapisuję na tablecie
różne moje ecie-pecie.
Kiedyś ślad ich czas wymiecie,
jak to miotłą czynią ciecie.

Póki co, są w internecie.
W każdej gminie i powiecie,
czy dorosły, czy też dziecię,
wszyscy czytać je możecie.

W życia jadę więc karecie
z celu datą na bilecie.
Dziś nie widzę jej, lecz przecie
w końcu znajdę się na mecie.

I gdy starość mnie przygniecie,
z suchych śliwek żując przecier,
wspomnę, z łezką na mankiecie,
sześćdziesięciopięciolecie.

Z powrotem