ZŁOŻYŁAŚ SWE PROCHY Złożyłaś swe prochy w mazowieckim grobie. Deszcz nad nimi płacze, wylewa łez strugi, niskie szare niebo przyklęka w żałobie, wiatru jęk dobiega, przejmujący, długi. Żalu nad mogiłą jest słuszna przyczyna, jak nad śmiercią dziecka zanoszone szlochy. Wśród miliardów ludzi Ty byłaś jedyna. Wie o tym ta ziemia, co wzięła Twe prochy. Ale duch Twój żywy ma gdzie indziej sprawy. Wraca, gdzie dni ziemskie spędzaliśmy razem. Stwórca najwyraźniej jest mu tak łaskawy, że go nie wstrzymuje w raju swym rozkazem. Tu, w promieniach słońca, i pod jasnym niebem, swój pogodny uśmiech dajesz mi w prezencie, by me chore serce zgaszone pogrzebem przywracał do życia, jak dobre zaklęcie. Ja nie zasługuję na Twej troski tyle, wszak moich zaniedbań liczne są przypadki. Jednak Ty nie wahasz się ani przez chwilę... Nawet śmierć nie włada nad miłością Matki.