W PIERWSZĄ ROCZNICĘ W pierwszą rocznicę Twej śmierci śnisz mi się piękna, w słońca promieniach. Czy są na Ziemi eksperci, co rozumieją sekret istnienia? Chyba tu jeszcze ich nie ma, może są w Niebie, w rajskiej domenie. Oni by mogli, jak mniemam, biednej mej duszy przynieść wytchnienie. Brak mi jest Twojej Mądrości, Twojego Ciepła, Pogody Ducha. Wszystko to ginie w nicości? Wszystko ponura niszczy Kostucha? Gdzie leży tego przyczyna? Życie to przecież cudne zjawisko. I zawsze śmierć je ucina. Ale dlaczego? Po co to wszystko? Wiem, że nadzieja zostanie na drugie życie na innym świecie, jak odgrzewane już danie, gdzieś w luksusowym, nowym bufecie. Czy w Niebo idąc po schodach dusza nie potknie się, nie przyklęknie? Czy tego życia nie szkoda, gdy zbudowało się je tak pięknie? Pewnie tu chodzi o błędy, które naprawia się tak niewcześnie, nie bacząc na inne względy. Może opowiesz mi o tym we śnie. A zresztą, i w każdym razie, jest jak być musi, tak się wydaje. Wiara niech sprzyja ekstazie, że odnajdziemy siebie nawzajem. I gdy się znowu spotkamy przyjdzie nam usiąść i powspominać, za skrzydłem Perłowej Bramy, w nowym bufecie, przy lampce wina.